piątek, 28 listopada 2008

Grupa Trzymająca Ksero

historia jest dość banalna, jak na polskie warunki wręcz standardowa. po prostu, zwyczajnie, od tak, pani z czytelni pokazuje swoją MOC.

tak, tak, o pani piszę! z czytelni w gdyni, niemalże w samym centrum miasta - poznaje się pani? tak? doobrze.

a było to tak...

moja najwspanialsza poszła do czytelni. wszyscy wiemy po co chadza się do tych przybytków rozkoszy - zwykle poczytać książkę, której nigdzie kupić - tudzież wypożyczyć - się nie da. wiem coś o tym (młodość w bibliotekach.... i tepe).

poszła. książeczka cienka, ze 25 stron, skserować warto - zwłaszcza, że przyda się jeszcze za czas jakiś, to pewne. 

- czy mogłaby pani mi skserować te 20 stron?

- hmm tak. na jutro.

- no ale to zajmie 3 minuty a mi ten tekst potrzebny jest do referatu który muszę na JUTRO mieć.

- co pani nie powie... teraz nie mam czasu - to będzie z pół godziny trwało!- odrzekła pani z czytelni bardzo pewnym i stanowczym głosem.

- no to może ja zostawię jakiś dokument? dowód osobisty na przykład - i pójdę tu za róg skeruję sobie w ksero?

- ha ha! i co jeszcze mi pani zostawi? ha ha ha! - zadrwiła Mająca Władzę.

- yhym. no tak. to skoro nie chce pani mi wypożyczyć książki na 3 minuty za okazaniem dowodu, a nie ma pani czasu na kserowanie - to może sama sobie skseruję? (dopisek redakcji: przez czas tej rezolutnej dyskusji książkę można było skserować już 3 razy).

- wolnego! - zaskrzeczała - co też pani sobie myśli? że ja tak każdego NA ZAPLECZE będę wpuszczać? czy pani też by tak wpuszczała u siebie w pracy obce osoby na zaplecze gdyby sobie chciały coś skserować?!?? - świetlówka w holu złowrogo zamrugała.

- nnnoo, gdyby ktoś serio potrzebował to czemu nie.. ? - odrzekła petentka, wahając się czy okazać wkurwienie już teraz - słownie, czy za moment wbijając głupiej babie ołówek w lewe ucho.

pani "nie-będziesz-mi-się-tu-panoszyć-obca-osobo,-to-MOJA-czytelnia,-MÓJ-teren..-wara-od-ksero" odfuknęła z typową na tej szerokości geograficznej zawziętością:

- to ciekawe gdzie pani pracuje??!?!?!!!?!

opowiedź była wyczerpująca, choć niezbyt już pewnym głosem wypowiedziana:

- w Urzędzie Miasta Gdyni.

...

tu drogi czytelniku, moja najwspanialsza zrezygnowana i wściekła, poszła usiąść przy komputerze z zamiarem zeskanowania tych 20 nieszczęsnych stron - tak jak to jej pani z czytelni poradziła (w pominiętym z racji długości wątku). 

wzmianka o Urzędzie Miasta Gdyni najwyraźniej podziałała skutecznie naszej "szefowej" na ośrodki kojarzenia, gdyż po chwilli znalazła się osoba, która całym swym jestestwem poświęciła się kserowaniu. oczywiście trwało to 3 minuty.

JAPKM! 

o co do cholery chodzi? o to żeby jebane ksero stało w piwnicy, bo jakaś nieużyta baba ma focha? aargh! nooo jasne. ksero dla ludzi, którzy potrzebują skopiować 20 stron? no coooo ty? ksero ma być dla wielce wielmożnej baby "nie chce mi się ruszyć dupska" - ja tu rządzę, se pani przepisz". 

moje nerwy są skołatane przez takie historie. wierzcie mi - zdarzyło się to kilka dni temu, i jeszcze nie mogę wyjść z podziwu. czy tak cieżko wystawić to ksero na hol? i napisać cenę? albo nawet "tylko za odliczoną kwotę"? dlaczego w cywilizowanych miejscach (nie chcę pisać 'krajach' - bo nawet w PL się takie CUDA zdarzają) ksero stoi na środku i kto chce to korzysta? nosz w morde. nie ma to jak pokazać swoją władzę. choćby to miała być władza nad jedną, nieznaną, niczego nie spodziewającą się, pozytywnie nastawioną do życia osobą. cu do wnie. "nie, bo nie".

taaak. "czytelnictwo w polsce kuleje". kurwa mać. jasne, że kuleje skoro książki mają ceny tak wysokie, że jak wchodzę do księgarni to zaczynam szukać inkrustacji i złoceń na okładkach, a czytelniami rządzą takie specjalistki. następnym razem sam tam pójdę. nie jestem zbyt śmiały - ale zbluzgam z radością w oku.

alergii na kurz pani życzę. sio. sio. 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

"- proszę niech pan usiądzie na kozetce i mi opowie o swoim problemie
- nie, to niech pan usiądzie przed komputerem i poczyta mojego bloga, a ja tu przyjdę jutro posłuchać pana"

a. pisze...

no, coś w ten deseń :P
...a co mówi doktor?

Anonimowy pisze...

"proszę, niech pan się też poczęstuje" - mówi doctor łykając Prozac.

a. pisze...

a nie, dziękuję :) dobrze się czuję :) ...a może zamiast łykać takie piguły skusiłby się pan na pisanie bloga?

;)