wtorek, 9 grudnia 2008

13 posterunek

Mandat za przechodzenie na czerwonym świetle?!?! Kogoś tu chyba ostro pogięło.

Moja frustracja na ten jebany kraj sięga dziś zenitu. Tu jest złe prawo, złe rządzenie, zła policja. O co tu kurwa chodzi? O to by działać jak jebane zegareczki, jak pan najwyższy-najniższy nakazał? O to, że ktoś tam ma jakąś rację albo widzimisie i to ma być obowiązujący standard? W dupie to mam.

Łapanie ludzi przechodzących na „jeszcze nie zielonym dla pieszych – ale już czerwonym dla aut”? Bo to przestępstwo jest! Wykroczenie co najmniej! Co mówią panowie policjanci? Dlaczego mandat? Bo panowie policjanci się naoglądali nieboszczyków rozjechanych przez auta! I my mamy dlatego się nauczyć przechodzić na zielonym!

Nosz kurwa mać! W cholerę, florystą niech jeden z drugim zostanie. Albo opiekunką do dziecka – nie będzie miał trupów w robocie. Co to ma być?

Jak ja nienawidzę jak mi ktokolwiek mówi co jest dla mnie lepsze…. ARGH! Zwłaszcza jak mówi mi to Państwo. „Muszę dbać o własne życie przechodząc przez ulicę na zielonym”. To już się robi komiczne. Czekam kiedy się okaże, że muszę używać papieru toaletowego firmy XYZ, bo papierem innej firmy mogę się zaciąć w żyć, i wykrwawić.

Jak będę chciał do ciężkiej cholery wpaść pod samochód, to wasze mandaty mi w tym NIE PRZESZKODZĄ! Możecie być pewni, że jeśli zechcę się zabić, to uczynię to, nawet jeśli będziecie siedzieć w swych autach po drugiej stronie ulicy. Tak ciężko to zrozumieć? Moje życie, moje wpadanie pod samochód. I wara wam od mojej decyzji. Jak ktoś jest kretynem i wchodzi prosto pod jadące auto, bo nie chciało mu się spojrzeć czy coś jedzie – jego brocha – zgłosić do nagród Darwina i zapomnieć.

Ja kto jest, że w cywilizowanej poniekąd Francji, w centrum Paryża, można spokojnie przechodzić przez ulicę - tak - nawet na czerwonym świetle – i policja ma to głęboko w poważaniu, bo woli zajmować się POWAŻNIEJSZYMI sprawami…? A u nas, w tym zaścianku jełropy, łapanie ludzi na przejściach dla pieszych i karanie staruszek sprzedających kwiatki jest podstawowym zajęciem policjantów?

Dwa tygodnie szwędaliśmy się po Paryżu, nie znając ani jednego francuskiego słowa, przechodząc – jak wszyscy – na czerwonym świetle albo „w miejscu niedozwolonym – 48 metrów od przejścia dla pieszych”, przecinając pasy dla samochodów, komunikacji miejskiej, karetek, taksówek i rowerów – i nikomu nic się nie stało. Nie widzieliśmy ani jednej kolizji (choć w Paryżu jeździ się dość osobliwie – każdy wszędzie), ani jednego potrąconego przechodnia – a ludzi w stolicy Francji jest _dużo_ (w końcu cała paryska aglomeracja to 12 milionów ludzi – a doliczyć trzeba turystów – jak podaje Wikipedia – co roku 30 milionów). Policja stała na każdym rogu – także stróżów prawa jest tam wielu - ani razu żaden policjant nawet się nie zainteresował przechodniami chodzącymi na czerwonym. I święty spokój. Raz było jeszcze ciekawiej, bo pan w aucie co miał zielone i mógł jechać, zatrzymał się i machnął ręką bym przechodził.
Rozwiewając wątpliwości: nie, nie ruszył potem nagle by mnie rozjechać.

A u nas? To jasne, znów można pokazać swą władzę – Polaczki to lubią, zwłaszcza te niespełnione i źle opłacane – i udać że się coś robi. BANDYTÓW ŁAPAĆ! Nieroby! A nie opierdalać się na spacerach śledząc wroga publicznego jakim jest hipis–pacyfista popijający spokojnie browara. A jak kilka lat temu mi dali po ryju na środku Długiej w Gdańsku, to nie było nikogo, kto mógłby interweniować.

Chciałem napisać, że jednak czasem policja się przydaje, i że cenię to, że bezpieczniej się czuję, gdy widzę kogoś mundurowego w okolicach podejrzanych… ale chyba nie napiszę. Przed kolesiami szukającymi zaczepki i chętnymi na małą bójknę mnie nie ochornią - bo za mało ich na ulicy. Przed naprutymi kibicami mnie nie chronią – sam muszę unikać okolic stadionów. Gdy złodzieje włamali mi się do auta – straty były małe – dowiedziałem się, że policja nie przyjęłaby nawet mojego zgłoszenia, bo pewnie więcej kosztuje tusz do drukarki i czas pisania zeznania (czas jest cenny: i ich - i mój) niż wartość skradzionych przedmiotów.

Kiedyś, dawno temu na starówce napadli mnie i mojego kumpla jacyś dresiarze. Z dziesięciu ich było – do mnie podeszło pięciu, do kumpla pięciu - skroili z kilku złotych, obeszło się bez uszczerbku na zdrowiu. Policja spisała zeznania, kazała przyjść na rozpoznanie – twarzą w twarz z oprawcami kazała powiedzieć którzy to.

Nawet dresiarze potrafią wykiwać naszych dzielnych chłopców z komendy – okazało się, że śledztwo umorzono z powodu rozbieżności zeznań. Nosz kurwa mać. Ja rozpoznałem innych i kumpel rozpoznał innych napadających. I panom policjantom się to nie złożyło w sensowną całość. Nosz kurwa mać! No jasne że rozpoznaliśmy innych – ja rozpoznałem tych co napadli mnie, kumpel tych co napadli jego. Dziwne? Nie bałdzo. Ehhhh.. i jak tu się nie wkurwić?

Ofkors, najlepiej to zajmować się działaniami, które szybko podnoszą statystyki. Mandaty za przechodzenie na czerwonym (choć samochody już stoją), mandaty dla rowerzysty bez kasku (choć jedzie niespiesznie po ścieżce w lesie), mandaty dla babulinki w tunelu (bo zagraża bezpieczeństwu narodowemu zastawiając przejście), Przyjemnie się czepiać spraw, które nikomu nie przeszkadzają - zwłaszcza jak się ma broń za pasem. nosz po prostu... HWDP.

Powoli zaczynam przyswajać anarchizm. Mi się tu szykuje jakaś rewolucja.

...
a i taki filmik dziś widziałem:

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czyżby państwo policyjne?
Napisano,że kiedyś to typ państwa opiekuńczego o rozbudowanym systemie nadzoru (policji) w zakresie przestrzegania porządku, ochrony zdrowia i higieny, szkolnictwa, opieki nad starcami i sierotami itp.

Porządku już przestrzegają...więc
tylko czekaj,aż pan policjant sprawdzi ci na ulicy czystość uszu,zajrzy w twe owłosienie w poszukiwaniu żyjątek a i czystą chusteczką (nie jednorazową!) wylegitymować się będziesz musiał!

Anonimowy pisze...

Mi natomiast typ wlepić chciał mandat gdy szkoliłem się w wheelie na na pustym chodniku, szmaciarz kazał mi jezdzic tak po łące... "chce pan kwita?! ,przepraszam bardzo co to znaczy kwit ?" miał conajmniej wkurwioną minę...trampek z jedną belką na pagonie.

Anonimowy pisze...

Jest jeden "plus" - niewielu porządnym obywatelom o delikatnym układzie nerwowym zdążą te szczeniaki ów układ przepalić. Za 15 latek zejdą z krawężnika i przejdą na emeryturkę. A porządny obywatel, będzie mógł dalej spokojnie harować.
(Dżizeskurwajapierdole!!!)

"Gdzie jesteś Klakier?"

a. pisze...

ja się niestety obawiam, że jak jakiś krawężnik pójdzie na emeryturę, to na jego miejsce pojawi się 3 kolejnych, tym razem z pokolenia matury giertycha.
i wcale nie jest to śmieszne.